Czyli poradnik o tym, jak być dobrze widzianym za granicą nie porzucając przy tym wszystkich tradycji narodowych.
Większości z nas zdarza się co
jakiś czas opuścić granice kochanej Ojczyzny w celu tak zwanego poszerzania
horyzontów, poznawania nowych ludzi oraz szlifowania języka. Jak pięknie by to
nie brzmiało kończy się zawsze na udowadnianiu, że Polak wypije więcej niż
dowolny reprezentant innej narodowości, nawet jeżeli wcześniej wspomniany Polak
jest umęczony po całym dniu targania 10 kg ubrań oraz ma nieco ponad 1,5 metra… Te
i inne polaczkowate zagrania można jednak wyplenić! Dzięki mnie i mojemu
międzynarodowemu doświadczeniu będziecie mogli wyruszyć w podróż dookoła świata
z poczuciem bezpieczeństwa, mając w zanadrzu całą potrzebną wiedzę zarówno o
Fashion jak i o Business. Zaczynamy!
1. Stylizacja wejściowa:
Przybywając do celu musimy czuć się wspaniali
jak Jezus wjeżdżający do Jerozolimy. Taką pewność siebie może nam dać jedynie
przemyślany i spektakularny outfit. Pamiętając o tym, że ludzie w większości
myślą, że do Polski nie dotarła jeszcze cywilizacja i nie wiemy co to wieżowiec,
ani ruchome schody należy każdym dodatkiem manifestować dobrobyt i bogactwo
kulturowe.
Na załączonym zdjęciu mam na
sobie lekką sukienkę z mini-żabotem. Jej cienki materiał daje tubylcom do
zrozumienia, że potrafimy znosić zimno lepiej niż oni. Od razu można więc
wyciągnąć wniosek, że nasze położenie geograficzne sprzyja street fashion.
Nasze outfity nie zamieniają się zimą w kompozycję ‘płaszcz à la śpiwór’ ale
emanują dobrym gustem nawet w temperaturach ekstremalnych. Żabocik natomiast od
razu przywołuje w myślach obraz wielkiego Polaka - Fryderyka Chopina. W uszach
zaczyna nam grać etiuda rewolucyjna, a serce rozpiera duma! Wielkim hitem tego
outfitu jest oryginalny pasek łowicki. Hafty i zdobienia na nim widoczne budzą
zazdrość obcokrajowców, których kobiety w wiekach przeszłych nie wpadły na to,
żeby wyhaftować takie cudo. Świadomość, że pasek pochodzi z Łowicza wzbudza w
nas spokój, bo wiemy, że chociaż jedna rzecz, którą mamy na sobie nie jest MADE
IN CHINA, ale pochodzi z pięknego polskiego miasta, które oprócz rękodzieła dostarcza
na nasz rynek również dżemy i pulpety ( DZIĘKUJEMY I PAMIĘTAMY! POLACY!)
Kolejnym dodatkiem jest chusta z Gubałówki, miejsca pielgrzymek dzieci z
podstawówki, zdjęć z misiem i oscypków (chociaż te można dostać też w
Sopocie). Gubałówka -> Zakopane ->
góry -> Górale -> PAPIEŻ! I znowu jesteśmy lepsi i dumni z Ojczyzny.
Przedostatni element – FUTRO. Milutkie, mięciutkie i białe jak śnieg.
Symbolizuje niewinność i pieniądze (zazwyczaj pieniądze męża, ale w wypadku
studentów chodzi o pieniądze rodziców). Razem z czerwoną sukienką współgra
idealnie, a ja wyglądam jak udekorowana, przenośna flaga Polski. Element
zamykający outfit – okulary przeciwsłoneczne. Konieczne, żeby udowodnić, że
jest się na tyle ważną i niezależną osobą, że nie odczuwa się, ani wstydu, ani
zakłopotania mimo tego, że nosimy je w środku zimy w czasie dużego
zachmurzenia.
2. Asymilacja kulturowo – modowa.
Stylizacją wejściową pokazaliśmy
nasze siły, teraz przyszedł czas, żeby skorzystać z egzotyki miejsca, w którym
się znaleźliśmy i inspirować się tutejszą kulturą. Przyda się to po powrocie do
kraju, gdzie chustka z gór to żaden kąsek, a zabłysnąć pozwala nam zagraniczne
badziewie.
Znacie już wszystkie elementy z
powyższego outfitu, więc waszą uwagę powinno przyciągnąć coś innego, mianowicie
– AFRO BEAUTY! Ten wspaniały zakątek, który znalazłam przypadkiem podczas
wycieczki to niekwestionowany magazyn egzotycznych inspiracji. Asortyment jest
przebogaty. Od fantazyjnej biżuterii do doczepianych murzyńskich pasemek. Można
na chwile zapomnieć o codzienności i odpłynąć do krainy…. Senegalu ? Trudno
powiedzieć, ale na 100% gdzieś między perukami znajduje się poradnik dla mam
pt. „ Jak zrobić zakupy mając dwa wózki, troje dzieci pod pachą i dwa
niemowlęta na głowie” oraz jego druga część „Jak z tych zakupów wrócić
zatłoczonym metrem”.
3. Ciągnie swój do swego –
budowa.
Polacy za granicą znani są ze
swoich talentów budowlanych. Popularna siła robocza ze wschodu wyrobiła już
sobie niekwestionowaną renomę. Nasz talent i sława dotarły nawet do Wersalu, a
konkretniej do jego ogrodów. Na chwilę obecną trudno stwierdzić jak odbywa się
tam współpraca, skoro jest to strefa bezalkoholowa. Mają jeszcze jednak trochę
czasu przed kolejną kontrolą, którą przeprowadzę w wakacje. Tymczasem publikuję
część dokumentacji, a postęp prac oceniam piosenką:
4. Podziękowania:
Błażej Zarzecki Photography
5. KONKURS
Konkurs odbędzie się jutro
(20.02.2013r) o godzinie 21:00. Jest on wcześniej zapowiadany, żeby każdy mógł
go sobie wpisać w grafik! Najprawdopodobnej będzie dotyczył nauki i kultury, więc
lepiej przeczytajcie wikipedię i poradnik savoir-vivre.
Kissy&Bize
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz