9/01/2013

KORPOSUKA

Microsoft, PKP, Telegrosik... Zamknięty i tajemniczy świat pieniędzy, władzy i identyfikatorów. Niedostępny dla studenta socjologii oraz większości studentów innych kierunków humanistycznych. Niebezpieczny dla ludzi o słabym charakterze i samochodzie. Działający w sposób przenikliwy i bezwzględny, niczym znakomicie wyspecjalizowana międzynarodowa sekta. Jedno słowo. Korporacja.

Nie było jeszcze na FB tak poważnego tematu jak Korpo-życie. Nie możemy zajmować się cały czas plażowaniem, zwiedzaniem i urządzaniem domowej siłowni. Świat znalazł się na zakręcie. Według zegarka od Michaela Korsa zostało nam niewiele czasu, więc przejdźmy do sedna.


Już odkąd Magda M. i Piotr po raz pierwszy pocałowali się na Placu Trzech Krzyży, ludzie zdali sobie sprawę, że pieniądze to jednak fajna sprawa. Wiadomo, że zdecydowanie lepiej jest śmigać Porsche, niż Solarisem, a mówiąc, że lubimy kuchnię orientalną mieć na myśli sushi i ośmiorniczki, a nie zupkę chińską z Radomia. Ale czy dla bogactwa człowiek zrobi naprawdę wszystko? Odpowiedź jest prosta. Tak. W związku z tym, mała przestroga przed tym, by nie stać się Korposuką.


Mimo naszego wrodzonego oporu do czynienia zła, prędzej czy później ulegniemy wysokiej pensji, młodemu, dynamicznemu zespołowi, możliwościom rozwoju i awansu oraz elastycznym godzinom pracy. Nasze wynagrodzenie będzie na tyle wysokie, że nie zdamy sobie sprawy z tego, ze tak naprawdę pracujemy w centrum tworzenia scenariusza do „Gossip Girl II. Serena w pracy”, a awans jest tak samo możliwy jak to, że ojcem naszego dziecka będzie nasz szef.

Oto typowy model Korposuki.  



Uśmiechnięta, spełniona, niezależna. Kiedyś zwykła telemarketerka, dziś, dzięki dobrym stosunkom z szefem, jego asystentka. Z pozoru kobieta idealna, mająca perspektywy i przerwę na brunch, cokolwiek to jest. Nie dajmy się jednak zwieźć pozorom. To kobieta, której jedyną prawdziwą przyjaciółką jest kserokopiarka, a jej mózg tak przesiąknięty jest korpostylem, że nawet listę zakupów robi w Excelu. Nie pamięta już co to urlop, a wakacje spędza na szkoleniach firmowych, gdzie wymienia się wiedzą z Human Resources oraz Public Relations z kolegami z branży.



Syndrom Korposuki szybko rozprzestrzenia się na wszystkie dziedziny życia. Następuje utrata kontroli i szybko możemy zauważyć, jak dawniej zwykłe, domowe śniadanie zamienia się w szkolenie biznesowe dla psa lub kota na temat fuzji konglomeratowej Pedigree i Kitekat oraz jej wpływie na domowy budżet.  




Niedługo skończą się wakacje i będziecie bardziej podatni na uroki pieniędzy. Zamarzą Wam się wodne łóżka, zamiast materacy z IKEI, trufle, zamiast Kaktusa i bąbelkowe herbaty zamiast Minutki (drugoplanowej bohaterki serialu Ojciec Mateusz!) Wierzę, że znajdą się tacy, którzy ominą Starbucks'a i spotkają się ze mną przy automacie HAPPY COFFEE (Buw, parter), aby bojkotować fałszywy splendor. Zanim jednak to się stanie, wygrzebcie ostatnie zaskórniaki, wyślijcie pocztówkę do redakcji FB i zastanówcie się co możecie opylić, żeby nowy rok rozpocząć w stroju od Tesco, a nie w wyświechtanym Diorze.

Kissy i bize,

M.

Podziękowania dla:
Dorota Lewandowska Photography


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz