7/15/2014

WOLNOŚĆ RÓWNOŚĆ BRATERSTWO

Przedwczoraj mieliśmy okazję zobaczyć jak Francuzi oraz emigranci udający Francuzów obchodzą święto, które nazywa się 14 lipca. Święto 14 lipca to pamiątka zdobycia Bastylii, czyli przejęcie przez lud więzienia, w którym znajdowało się około 12 osadzonych, pilnowanych przez żołnierzy inwalidów. Oczywiście nikt się nie śmieje, bo jest to tylko symbol upadku monarchii i początku wspaniałego życia według wartości republikańskich: WOLNOŚCI, RÓWNOŚCI I BRATERSTWA. 
Ponieważ jestem na tej obcej ziemi tylko gościem i nie znam tutejszych obyczajów postanowiłam, że sprawdzę jak te piękne słowa mają się do rzeczywistości. 

WOLNOŚĆ

Dla kogoś, kto dopiero przybywa na terytorium Francji wolność jest czymś tak odległym, jak Świnoujście. Z jednej strony pozornie czujemy się wyzwoleni bo możemy spożywać alkohol w miejscach publicznych i to bardzo, jak na przykład  schody do Opery. Z drugiej strony, podczas zakładania konta Pan Agent Bankowy serwuje nam serię prywatno-niewygodnych pytań typu: Czy jest Pani lesbijką? Co więcej, żeby wyrobić kartę miejską jesteśmy zobowiązani zrobić sobie więzienne zdjęcie, co jest jednak trochę niepokojące...





RÓWNOŚĆ

Z równością jest podobnie. Zobaczmy to na przykładzie.




Na pierwszy rzut oka zdjęcie wygląda całkiem przyjaźnie i turystycznie, ale warto przyjrzeć mu się pod kątem społecznym.
Po pierwsze to ja i Kalina czekałyśmy w kolejce do Pana Murzyna, a nie Pan Murzyn do nas. Po drugie, mimo że jesteśmy super stylowe, to jednak on ma lepsze ciuchy. Po trzecie, my przyjechałyśmy metrem i pomogłyśmy sobie pieszo, natomiast warto zwrócić uwagę, jaką furą zajechał Pan Murzyn... 
Pozostawiam to do Waszej interpretacji. 

BRATERSTWO

To chyba wychodzi we Francji najlepiej. Oprócz klasycznego pobratymstwa wyglądającego tutaj mniej więcej tak: 




Paryż oferuje również takie formy integracji jak jazda metrem. Czasownik "oferuje", można by spokojnie zastąpić np. czasownikiem "zmusza", bo choć miło sobie czasem przejść na piechotę, najczęściej lenistwo wygrywa z komfortem podróżowania i zwyczajnie ulegamy tej kuszącej, podziemnej, paryskiej egzotyce! 


Ale ponieważ każdy, kto choć raz tu był, kocha to miasto gdzie więcej w parkach szczurów, niż na ulicy Francuzów, na koniec super film z wieżą Eiffle'a, fajerwerkami i 2 sekundami mojej buzi, żeby przypomnieć, że jednak czasem jest SUPER.


Kissy i bize,
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz